Augustyn Surdyk napisał(a): 4) nie stały, tymczasowy, dorywczy, przygodny
Grzegorz Hołdys napisał(a):gra typu "casual" nie jest grą przypadkową, tylko taką, w którą gra się od czasu do czasu i nie poświęca się jej ani dużo czasu ani zaangażowania.
Kolega Grzegorz trafnie rzecze, jednak, o ile dobrze widzę, nikt nie wysunął tu teorii zakładającej, iż wyrażenie "casual game" powstało od "casual gamer". Przypadkowy, niestały, przygodny gracz to osoba dobrze na rynku komputerowej rozrywki znana. Taki człowiek nie oddaje się czasochłonnej fabule (akcji, symulacji etc.). Zainteresowany jest co najwyżej krótką, prostą rozrywką. Jak napisał Kolega Grzegorz, "casual gamer" nie poświęca grze czasu, nie angażuje się w nią.
I stąd rynek "casual games" - dla ludzi, którzy chcą zagrać, rzekłbym, bez zobowiązań. Siłą rzeczy, taki typ gier ograniczony jest do konkretnych gatunków - logicznego, zręcznościowego etc. Trudno byłoby nam tu znaleźć produkcję przygodową czy nawet pełnoprawny FPS. "Casual games" zastępują je, odpowiednio, grami typu "escape" (jest problem, ale w zasadzie nie ma fabuły) i tzw. "celowniczkami", czyli prostymi strzelankami, które nie wymagają eksploracji terenu.
Roman Budzowski napisał(a):Kilka osób zwróciło uwagę, że w casuale gra sie od czasu do czasu, bez zbędnego zaangażowania. Gry i owszem, projektuje się tak, aby ten warunek był spełniony, niemniej badania pokazują, że gracze casualowi grają jednak częściej niż to się twórcom i sprzedawcom tych gier do tej pory wydawało (niestety, nie mam pod ręką źródła).
To sprzeczność pozorna. Grają częściej, bo jak świat światem, prostsze rozrywki zawsze miały więcej odbiorców i większą popularność. Tym niemniej gracze ci pozostaną "casual gamerami", którzy nie poświęcą żadnej z takich produkcji większej uwagi.
Proszę zauważyć, jakie tło kulturowe generują sami gracze wokół dużych tytułów kultowych. Tworzą dodatkowe misje, piszą "fan fiction", malują "fan arts", zakładają wortale, fora i blogi poświęcone danemu tytułowi. Znam nawet człowieka, który na ramieniu wytatuował sobie logo "Black&White". Ba, na podstawie takich gier tworzy się dziś filmy kinowe!
Czy zjawiska takie zachodzą w przypadku "casual games"? Nie. Dlaczego? To proste! Bo odbiorcą jest "casual gamer".
M.
PS.
Pamiętam taką chwilę parę lat temu, gdy Marek Tymiński, obecny prezes City Interactive, zlecił mi stworzenie tytułu prasowego z płytą CD, na której byłyby, cytuję, "gry dla casuali". Głowy za to nie dam, ale pewien jestem, że prędzej w branży używaliśmy określania "casual gamer" niż "casual game".