Gry sieciowe sieją śmierć

Gry komputerowe itp.

Moderatorzy: Jerzy Szeja, Augustyn Surdyk, Stanisław Krawczyk

Postprzez Marcin Jaskurzyński » Cz mar 29, 2007 8:16 pm

Witam
Co do tematu przemocy w grach pragnąłbym zwrócić uwagę na stopień zaangażowania graczy, u jakich występuje nadmierna agresja, która w skrajnych przypadkach prowadzi do przemocy i tragicznych wydarzeń. Gracze do tego stopnia angażują się w wirtualny świat i do tego stopnia utożsamiają z postaciami, że odcięcie ich od tej rzeczywistości kończy sie dla nich szokiem. W konsekwencji ich reakcje są tak gwałtowne. Proszę sobie wyobrazić, co znaczy dla takiego gracza utrata jakiegoś niezwykle elitarnego przedmiotu, na zdobycie którego poświęcił czasem miesiące gry, a co za tym idzie czasu i energii. Gracz taki traktuje grę jak swoje życie - często staje się ona dla niego ważniejsza od realnej egzystencji. Oczywiście takie postępowanie jest widocznym objawem zagubienia się i wyraźnego uzależnienia. Dobrze, że problem ten jest dostrzegany i powstają programy walki z uzależnieniem od tej drugiej rzeczywistości, choć w Polsce problem ten nadal nie jest jeszcze dostrzegalny i chyba trochę bagatelizowany. Co prawda nie grozi nam przytoczone tu już zjawisko hiki mori, które rzeczywiście jest typowe dla kultury mentalności i specyfiki Japonii i jej społeczeństwa. Mimo to jest to problem, który kiedyś będzie wymagał rozwiązania, a przede wszystkim zauważenia.
Marcin Jaskurzyński
Badacz Gier
 
Posty: 2
Dołączył(a): Wt mar 27, 2007 8:47 pm
Lokalizacja: Brwinów

Postprzez Jerzy Szeja » Cz mar 29, 2007 9:08 pm

Dla pewności, że dobrze się rozumiemy, przypomnę, że w powyższym aspekcie gry jakoś specjalnie się nie różnią od innych pól działalności ludzkiej. Wszędzie tam, gdzie mamy do czynienia z bardzo dużym zaangażowaniem czasowym i emocjonalnym, dochodzi do zjawisk patologicznych. Czy to będą sporty wyczynowe, czy zaangażowanie miłosne, czy absorbująca praca, czy ambicje polityczne, czy oglądactwo telewizyjne. Itd., itp.
Sam lubię przywoływać wydarzenie sprzed kilku lat z Warszawy, gdy pasjonat wędkarstwa, w opinii społecznej spokojny człowiek, o nie najlepszych warunkach fizycznych i niemłody, zabił (nóż) młodego, wysportowanego kajakarza, który ponoć płoszył mu ryby.

Te dość oczywiste słowa wypisuję tutaj, mając w pamięci Polsat sprzed tygodnia z programem straszącym złym wpływem gier samochodowych.

Na pewno należy przestrzegać przed możliwym uzależnieniem/chorobami, ale w obliczu nagonki na gry komputerowe trzeba wskazywać, że gry tutaj nie są pod tym względem jakieś osobliwe.

Głębszej dyskusji należy poddać problem przeniesienia życia społecznego pewnych osób do netu. Czy na pewno należy takie zachowania dyskryminować, gdy chodzi o świadomy wybór dorosłej osoby? Cervantes przecież z jednej strony kpi ze swego bohatera, pochłoniętego przez nieistniejący świat romansów rycerskich, z drugiej - Don Kichote pozostnie chyba już na zawsze wzorcem wzniosłego idealisty, za nic mającego plugawą rzeczywistość (oczywiście dla jasności ilustracji pominąłem dość skomplikowaną kwestię przemian, jakim podlega bohater oraz jego giermek, zwłaszcza że te przemiany mają przeciwny wektor).
O eskapizm kiedyś posądzano książki, później kino, teraz gry.
A, przypomnę, w kwestii eskapizmu jest jeszcze pogląd J.R.R. Tolkiena, rewolucyjny w swoim założeniu.
Ostatnio edytowano Pt mar 30, 2007 3:04 pm przez Jerzy Szeja, łącznie edytowano 1 raz
Serdecznie pozdrawiam!
Jerzy Szeja
Jerzy Szeja
Badacz Gier
 
Posty: 701
Dołączył(a): Pn sty 17, 2005 11:52 pm
Lokalizacja: Łochów

Postprzez Marcin Drews » Pt mar 30, 2007 1:21 pm

Dla pewności, że dobrze się rozumiemy, przypomnę, że w powyższy aspekcie gry jakoś specjalnie się nie różnią od innych pól działalności ludzkiej. Wszędzie tam, gdzie mamy do czynienia z bardzo dużym zaangażowaniem czasowym i emocjonalnym, dochodzi do zjawisk patologicznych. Czy to będą sporty wyczynowe, czy zaangażowanie miłosne, czy absorbująca praca, czy amicje polityczne, czy oglądactwo telewizyjne. Itd., itp.


Zgadzam się w całej rozciągłości. Demonizowanie gier to krok w tył. Kolega podał znakomity i znany zarazem przykład wędkarza. Ja wspominam natomiast morderstwo Johna Lennona. Psychopata, który popełnił tę zbrodnię, wyznał, iż inspirację czerpał z "Buszującego w zbożu" Salingera. Kto go czytał, wie, iż demonizowanie tej książki ze względu na powyższy fakt -- było i jest zwykłą głupotą.

A co do eskapizmu. W dużym skrócie można powiedzieć, że eskapizm to ucieczka w simulacrum. A simulacra tworzymy sami - nie w mediach, lecz we własnych umysłach. Serial "Na dobre i na złe" sam w sobie jest zwykłym komercyjnym produktem telewizyjnym. Jednakże często zdarza się, że osoby samotne, starsze wiekiem, nieakceptujące otaczającej je rzeczywistości, będą uciekać w wirtualny świat serialu i w ten sposób ów serial, w ich głowach, stanie się simulacrum - kopią przykrywającą rzeczywistość. Potem jeden widz będzie pisał listy do doktora Burskiego (a nie do Artura Żmijewskiego), a inny pobije na ulicy aktora, który odtwarza w serialu postać negatywną. Czy winić za to serial? Nie sądzę.

Zjawiskiem o wiele bardziej niebezpiecznym od gier jest egzystencja w Internecie, bowiem net na wszelkich możliwych poziomach symuluje rzeczywistość. Jeszcze niedawno mieliśmy tylko cyberzakupy i cyberseks, a dziś są już nawet wirtualne miasta i cmentarze. Oczywiście i w tym nie ma w zasadzie nic złego, o ile jest to zabawa, w której biorą udział osoby uważające net za narzędzie. Kiedy jednak sieć staje się kościołem, prywatnym Jezusem i Bóg wie kim i czym jeszcze, rodzi się problem. Ale znowu - w głowach, nie gdzie indziej. Narzędzia nie bywają dobre czy złe. Wszystko zależy od użytkownika.
Ostatnio edytowano Pt mar 30, 2007 4:57 pm przez Marcin Drews, łącznie edytowano 1 raz
Pozdrawiam,
Marcin M. Drews
http://www.drews.art.pl
Marcin Drews
Badacz Gier
 
Posty: 149
Dołączył(a): Wt paź 10, 2006 11:04 am
Lokalizacja: Lubin

Postprzez Marcin Drews » Pt mar 30, 2007 1:49 pm

I takie osobiste, cyniczne spostrzeżenie... Dziwnym trafem piętnuje i demonizuje się tylko te zjawiska, na których nie zarabia państwo. 1000-procentowa akcyza na alkohol (i zapewne podobna na artykuły tytoniowe) powoduje, że już od dawna nie pokazuje się antyreklam z fotografiami przeżartych rakiem płuc czy makabrycznym wizerunkiem pijanych ofiar wypadków samochodowych. Nie mówi się też o nałogowych graczach w Totolotka czy giełdowych. Trudno piętnować krajowy biznes. Nie wspomina się nawet o poważnym problemie indoktrynacji obecnym nie tylko w kręgach religijnych, ale i... politycznych i biznesowych. Gry natomiast są na tyle nowe i w sumie obce, że najłatwiej do nich strzelać z ostrej amunicji. Słowem, wszystkiemu winni, jak zawsze, Żydzi i cykliści.
Pozdrawiam,
Marcin M. Drews
http://www.drews.art.pl
Marcin Drews
Badacz Gier
 
Posty: 149
Dołączył(a): Wt paź 10, 2006 11:04 am
Lokalizacja: Lubin

Postprzez Jerzy Szeja » Pt mar 30, 2007 3:09 pm

Natomiast warto też w tym kontekście przypomnieć o telewizji i przemyśle filmowym, które to często jako całość są zainteresowane wyrabianiem grom jak najgorszej opinii, ponieważ to gry stały się ich głównym konkurentem: nie dość, że zabierają odbiorców, to też budżety, które lądowałyby w produkcjach filmowych, lądują w grach. Do tego coraz więcej gier oraz cały internet odbiera znaczną część pieniędzy na reklamy (których może nie tyle mogłoby być więcej, co bez tej konkurencji byłyby znacznie droższe).
Serdecznie pozdrawiam!
Jerzy Szeja
Jerzy Szeja
Badacz Gier
 
Posty: 701
Dołączył(a): Pn sty 17, 2005 11:52 pm
Lokalizacja: Łochów

Nowy kolonializm: pństwo vs cyberkultura

Postprzez Radek Bomba » Pt maja 04, 2007 8:20 am

Warto tu zauważyć, że rzeczywistość, w której żyjemy, też nie jest czymś naturalnym, a składa z arbitralnie narzuconych i instytucjonalnie podtrzymywanych konwencji i społecznych umów. Do pewnego stopnia gry komputerowe demaskują tę umowność i konwencjonalność, przyznając się do sztuczności, nie naturalizują i nie absolutyzują pewnych konwencji tak jak czynią to instytucje państwowe.
Cała retoryka mówiąca o uzależnieniu od gier przypomina nieco sytuację kolonializmu. W czasach kolonializmu to, co nieeuropejskie, odmienne, inne od "naszego", postrzegane było (a często nadal jest) jako patologiczne, groźne, dzikie, nienormalne. W przypadku gier mamy do czynienia z podobnym mechanizmem uniwersalizacji partykularnych norm. Dlaczego więc jeden wymyślony świat (państwa, kultury tradycyjnej) ma prawo do dyskryminacji innego wymyślonego tworu, jakim są gry? Współcześnie gry komputerowe można postrzegać w kategoriach nowej globalnej kultury (cyberkultury), która rządzi się innymi kategoriami i prawami niż kultury tradycyjne i może stanowić dla nich realną alternatywę. W tym kontekście nowego znaczenia nabierają słowa klasyka antropologii Bronisława Malinowskiego, który stwierdził: "Nie ma kultur lepszych i gorszych - są kultury inne".

PS. Zainteresowanych retoryką uzależnienia powszechną w dyskursie o grach komputerowych odsyłam do artykułu: Rob Cover, Gaming (Ad)diction: Discourse, Identity, Time and Play in the Production of the Gamer Addiction Myth, (http://gamestudies.org/0601/articles/cover)
Radek Bomba
Badacz Gier
 
Posty: 27
Dołączył(a): Wt lis 21, 2006 1:35 pm

Re: Nowy kolonializm: pństwo vs cyberkultura

Postprzez Jerzy Szeja » N maja 06, 2007 11:41 am

Radek Bomba napisał(a):Warto tu zauważyć, że rzeczywistość, w której żyjemy, też nie jest czymś naturalnym, a składa z arbitralnych narzuconych i instytucjonalnie podtrzymywanych konwencji i społecznych umów. Do pewnego stopnia gry komputerowe demaskują tę umowność i konwencjonalność, przyznając się do sztuczności, nie naturalizują i nie absolutyzują pewnych konwencji tak jak czynią to instytucje państwowe.

Kategoria "naturalności" stosowana wobec czegokolwiek społecznego/cywilizacyjnego jest moim zdaniem niewłaściwa. Wynika to już z samej definicji kultury (opozycyjnej wobec "natury").
Niemniej jednak nie tyle polemizuję z Kolegą, co chciałbym pewnego ładu nazewniczego. Samo meritum powyższej wypowiedzi jest moim zdaniem jak najbardziej słuszne, a chciałbym jeszcze dodać powszechność złudzenia przeciętnego uczestnika kultury, który ma wrażenie kontaktu z rzeczywistością, podczas gdy w istocie kontaktuje się z konstruowanym obrazem tej rzeczywistości. Konstruowanym w różny sposób i na różnych poziomach, ale zazwyczaj intencjonalnie i przez masmedia. Przeciętny Polak ogląda dziennie TV 4-5 godzin...
Serdecznie pozdrawiam!
Jerzy Szeja
Jerzy Szeja
Badacz Gier
 
Posty: 701
Dołączył(a): Pn sty 17, 2005 11:52 pm
Lokalizacja: Łochów

Natura "naturalności"

Postprzez Radek Bomba » N maja 06, 2007 5:47 pm

Witam

"Naturalność" rozumiem jako pewien mechanizm retoryczny, który służy politycznemu ukazywaniu pewnych wartości, norm, postaw wytworzonych na gruncie konwencji danej kultury jako lepszych, bardziej oczywistych, "normalniejszych" niż inne funkcjonujące w niej normy, wartości, postawy. Zakładam więc (za Michelem Foucault, Pierre'em Bourdieu) że nie ma czegoś takiego jak natura społeczeństwa (w sensie obiektywnym) lub naturalne zachowania człowieka (uniwersalna natura ludzka) a sama kategoria natury jest jedną z wielu kategorii kulturowych, za pomocą której jedne grupy społeczne probują narzucić innym i uzasadnić swoje panowanie (często mogą być to paradygmatyczne grupy uczonych). Dlatego też pojmuję kulturę w sposób konstruktywistyczny, czyli jako grę toczoną w obrębie samej kultury za pomocą środków z tejże kultury się wywodzących. Nie ma tu nadrzędnej instancji, która może rozstrzygnąć, jakie kategorie są lepsze od innych, gdyż jedne kategorie odwołują się do innych kategorii, słów i racji. Żadna kategoria nie jest więc w tej perspektywie czysta, obiektywna i "niewinna", zawsze jest przede wszystkim czyjaś (co dotyczy również kategorii naukowych).

Pozdrawiam
Radek Bomba
Radek Bomba
Badacz Gier
 
Posty: 27
Dołączył(a): Wt lis 21, 2006 1:35 pm

Postprzez Jerzy Szeja » N maja 06, 2007 9:14 pm

Hm, boję się, że moja polemika zamiast ad rem, dotyczy kwestii leksykalnych. Niemniej jednak każde forum powinno żyć polemikami, więc się przed takową - niestety semantyczną a nie rzeczową (=dotyczącą gier komputerowych) - nie cofam.

Z ostatnią wypowiedzią Kolegi zupełnie się zgadzam, choć wybrałbym inne uzasadnienie, mniej postmodernowe (ale to osobiste upodobania, jakimś bardzo krańcowym krytykiem postmoderny nie jestem). Niemniej jednak chciałbym zauważyć, że słowa
Warto tu zauważyć, że rzeczywistość, w której żyjemy, też nie jest czymś naturalnym, a składa z arbitralnych narzuconych i instytucjonalnie podtrzymywanych konwencji i społecznych umów.
niedwuznacznie sugerują coś innego, niż ostatni post: przedkładają "naturalność" nad "arbitralnie narzucone" konwencje. I dlatego musiałem się nie zgodzić: nic takiego, jak "naturalność" w kulturze nie istnieje. Ew. kategoria zbliżona ("pozaświadomość", "podświadomość społeczna" w sensie Jungowskim itp.) też niewiele zmienia.
Serdecznie pozdrawiam!
Jerzy Szeja
Jerzy Szeja
Badacz Gier
 
Posty: 701
Dołączył(a): Pn sty 17, 2005 11:52 pm
Lokalizacja: Łochów

Postprzez Radek Bomba » Pn maja 07, 2007 10:01 am

Witam,

Przyznaję rację, rzeczywiście wyraziłem się może niezbyt precyzyjnie. Mam nadzieję, że ostatni mój post sprostował niejasności.

Serdecznie pozdrawiam!

Radek Bomba
Radek Bomba
Badacz Gier
 
Posty: 27
Dołączył(a): Wt lis 21, 2006 1:35 pm

Re: Natura "naturalności"

Postprzez Stanisław Krawczyk » So maja 12, 2007 9:11 pm

Pozwolę sobie prowokacyjnie stwierdzić, że to, jakie mamy geny albo mózgi, jednak nie do końca zależy od retoryki. Wpływ gier na układ nerwowy (myślę o procesach habituacji, czyli powolnego przyzwyczajania się organizmu do danego poziomu bodźców, co wiąże się ze stopniowym podwyższaniem zapotrzebowania na stymulację) też jest do pewnego stopnia obiektywny. A w ogóle to myślę, że postmodernizm -- o ile jest konsekwentny (chociaż właściwie to oksymoron) -- bardzo ładnie obala sam siebie. :-)
Serdecznie pozdrawiam
Stanisław Krawczyk
Stanisław Krawczyk
Badacz Gier
 
Posty: 255
Dołączył(a): Cz wrz 01, 2005 4:40 pm
Lokalizacja: Uniwersytet Adama Mickiewicza

Postprzez Jerzy Szeja » So maja 12, 2007 10:58 pm

Pozwolę sobie prowokacyjnie stwierdzić, że w gdyby ta teoria była prawdą, to fani horrorów dawno daliby sobie spokój (inni fani zresztą też), smakosze cygar i lodów waniliowych takowoż.
A ja mniej drżałbym u dentysty (średnio co miesiąc od 35 lat, aż trudno uwierzyć).
Serdecznie pozdrawiam!
Jerzy Szeja
Jerzy Szeja
Badacz Gier
 
Posty: 701
Dołączył(a): Pn sty 17, 2005 11:52 pm
Lokalizacja: Łochów

Postprzez Radek Bomba » N maja 13, 2007 9:59 am

A w ogóle to myślę, że postmodernizm -- o ile jest konsekwentny (chociaż właściwie to oksymoron) -- bardzo ładnie obala sam siebie. :-)

Pozwolę sobie prowokacyjnie stwierdzić, że postmodernizm nie unika paradoksów i dąży do ich ukazywania, uwypuklania, demaskując w ten sposób, że jakakolwiek jednorodność lub obiektywna prawda jest pewną formą przemocy, dominacji, hegemonii. Każda panująca prawda (dyskurs) wyklucza jakąś inną prawdę, dlatego też nie da się mówić o postmodernizmie, stosując klasyczną koncepcję prawdy (mówiacą o adekwatności twierdzeń i rzeczywistości), logikę, kategorię konsekwencji. Zauważa się tu, że nie istnieje obiektywny punkt zewnętrzny wobec kultury, z którego da się taką prawdę wypowiadać (każda kultura produkuje swoją rzeczywistość i sądy o niej, własne reżimy prawdy), dlatego też prawda zawsze jest czyjaś, a to znaczy, że nie jest jedna, uniwersalna, obiektywna (nawet logika jest wytworem określonej kultury). Dlatego też trudno w jednorodny, spójny i konsekwentny sposób mówic o niejednorodności i wielosci perspektyw (prawd) tym bardziej, że samo takie mówienie także dokonuje się z jakiejś perspektywy.

Pozdrawiam

Radosław Bomba
Ostatnio edytowano Cz maja 17, 2007 12:39 pm przez Radek Bomba, łącznie edytowano 1 raz
Radek Bomba
Badacz Gier
 
Posty: 27
Dołączył(a): Wt lis 21, 2006 1:35 pm

Postprzez Jerzy Szeja » N maja 13, 2007 5:46 pm

No tak, to wiadomo... A że to forum, nie polemika w piśmie, to tak niezobowiązująco rzucę, że to jest samozwrotne i niepłodne na dłuższą metę (jak każda pułapka subiektywizmu lub nawet zwykły solipsyzm).

Niemniej jednak nie o tym chciałem: zdziwiło mnie ostatnie zdanie. Zupełnie go nie rozumiem jako zakończenia wcześniejszych myśli.
Serdecznie pozdrawiam!
Jerzy Szeja
Jerzy Szeja
Badacz Gier
 
Posty: 701
Dołączył(a): Pn sty 17, 2005 11:52 pm
Lokalizacja: Łochów

Postmodernizm i badanie gier

Postprzez Radek Bomba » Cz maja 17, 2007 1:02 pm

Witam,

Nie zgodzę się, że postmodernistyczna perspektywa jest niepłodna. Myślę, że we współczesnej nauce dzięki postmodernizmowi (pod jego wpływem, wewnątrz niego?) dochodzi do procesu, który charakterystyczny był dla sztuki współczesnej i wyzwolił ją z jarzma jednego słusznego sposobu jej uprawiania (realizmu), co było jak wiemy bardzo płodne i zaowocowało różnorodnością stylów awangardowych. Wielość prawd i perspektyw (jak na gruncie metodologicznym wskazywał już Feyerabend), staje się współcześnie czymś wyjątkowo płodnym dla nauki. Myślę, że może to być szczególnie inspirująca perspektywa dla badania gier komputerowych, tworząc pewną płaszczyznę porozumienia dla akademików, twórców gier i samych graczy. (Co według mnie uprawia w duchu neopragmatyzmu chociażby Henry Jenkins.)

PS. Ostatniego posta pisałem w pośpiechu, stąd nieco dadaistyczna forma końcowego zdania:) Dziękuję za zwrócenie uwagi, błąd już poprawiłem.

Pozdrawiam serdecznie
Radosław Bomba
Radek Bomba
Badacz Gier
 
Posty: 27
Dołączył(a): Wt lis 21, 2006 1:35 pm

Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Dyskusje o grach komputerowych

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 35 gości

cron