Ciekawy artykuł Pawła Tkaczyka:
Grywalizacja - i wszyscy będziecie graczamiJest niedzielny wieczór, wieczorna msza w osiedlowym kościele w Warszawie. Wśród ławek biega mały, na oko pięcioletni chłopiec. Ceremonia dochodzi do momentu podniesienia, wszyscy klęczą, panuje cisza i skupienie. Rozlega się charakterystyczny odgłos gongu. Chłopiec reaguje natychmiast. W kościele rozlega się jego głośne "Baza wirusów została zaktualizowana!"
W psychologii takie zachowanie (niemal automatyczna odpowiedź na konkretny bodziec) nazywane jest potocznie „efektem Myszki Miki”. Dlaczego? Jeśli poprosisz kogoś, by zagrał z Tobą w skojarzenia - odpowiadał natychmiast skojarzeniem na słowo, które Ty podrzucasz - to zawsze, kiedy powiesz „Myszka?” usłyszysz „Miki!” I jak widać, reakcje te są „wyjęte z kontekstu” - nie musisz siedzieć przed komputerem, by myśleć o aktualizowaniu bazy wirusów, nie musisz też siedzieć przed telewizorem, by skojarzyć coś z Myszka Miki.
Komputerowy program antywirusowy zastępuje dziś kreskówki z Myszką Miki, które ja oglądałem w dzieciństwie. Ale jeśli chodzi o warunkowanie zachowań, jest coś o wiele silniejszego i bardziej uniwersalnego. To gry. Założę się, że pięciolatek, który słyszy komunikat o aktualizacji bazy wirusów nie spędza czasu przed komputerem pisząc raport w Wordzie. On gra. Nie tylko on zresztą. Przeciętny gracz ma ok. 30 lat i spędza na grach ok. 22 godziny tygodniowo. Gra przy komputerze, na konsoli, ale także coraz częściej na urządzeniach mobilnych - Sony PSP, Nintendo DS czy iPhone potrafią umilić dłużącą się podróż przez miasto autobusem czy tramwajem.
Gry komputerowe, tak jak kreskówki z Myszką Miki, warunkują nas do pewnych zachowań. A ponieważ spędzamy na graniu mnóstwo czasu, warunkowanie to jest niezwykle silne i zaczyna być widoczne w wielu miejscach, które do tej pory z graniem nie miały wiele wspólnego. Ten trend nazywa się grywalizacją (ang. gamification) - mechanizmy znane z gier (nie tylko komputerowych) są używane, by zmienić nasze zachowania w prawdziwym życiu. Jak to działa?
Pomyśl o ekologii. Producenci samochodów prześcigają się w tworzeniu coraz bardziej oszczędnych silników, ale wiele zależy także od samych kierowców - jeśli nie będziemy przyciskać gazu do dechy, będziemy spalać mniej, zanieczyszczenia w skali globalnej spadną. Jak jednak namówić kierowcę, który się spieszy, by nie przyspieszał gwałtownie i myślał cały czas o optymalnym spalaniu? Można zaprosić go do gry. Wyobraź sobie, że wsiadasz do najnowszego, eksperymentalnego modelu samochodu. Na pierwszy rzut oka nie różni się niczym od innych aut, które zdarzyło Ci się prowadzić. No, może jednym. Jest na stałe podłączony do internetu, a przy wsiadaniu poprosił Cię o login i hasło do Facebooka. Dzięki temu był w stanie zapamiętać Twoje indywidualne ustawienia - rozstaw foteli, ułożenie lusterek, nawet listę ulubionych stacji radiowych. Wygodne, prawda?
Wprowadzasz w GPS dane trasy, czeka Cię podróż z Wrocławia do Krakowa. Większość trasy to autostrada. Miły głos GPS-u informuje Cię: „Do przejechania masz 190 km. Twoje najlepsze zużycie paliwa na tej trasie to 9,4 litra dwa tygodnie temu. Czy chcesz pobić swój rekord?” Czy takie postawienie sprawy - rywalizacja ze sobą zamiast mglistego „oszczędzaj paliwo” - nie motywuje Cię bardziej? Ale spieszysz się, więc odpowiadasz, że nie. Komputer pokładowy jednak się nie poddaje. „Twój szwagier Marek przejechał tę trasę tydzień temu zużywając 9,1 litra paliwa. Czy chcesz pobić jego rekord?” O, przepraszam. Żeby Marek jeździł oszczędniej ode mnie? „Niedoczekanie!” myślisz i w Katowicach zjawiasz się ze średnim spalaniem 9 litrów. Pobij to, Marek! (...)
Więcej na stronie:
http://polygamia.pl/Polygamia/1,96455,9 ... .html?bo=1