Wstęp: Bardzo się lękam, że Państwo mnie usuną z forum oraz PTBG, ponieważ jestem ekstremistą, tj. rozumuję wg logiki klasycznej (zerojedynkowo), że dane twierdzenie jest fałszem LUB prawdą (bądź jest twierdzeniem nieweryfikowalnym logicznie, czyli bełkotem wg logiki trójwartościowej). Ogromna siła bzdur obecnych w mediach, polityce oraz także tym, co nazywa się nauką, spowodowała, że podlegam czemuś co nazywam: psychiczną III zasadą dynamiki Newtona, tzn. przez ogrom nacisku propagandy, braku precyzji i relatywizmu, pogrążam się w ścisły "dogmatyzm" i "czarno-białe" spojrzenie na rzeczywistość, będące reakcją obronną przeciwko temu "poprawnemu politycznie" relatywizmowi (przez co czasami staję się nieobiektywny a nawet agresywny).
Ad 1. Toteż zakładam, że aby można było o czymś zasadnie rozprawiać, trzeba przyjąć tegoż zjawiska definicję aktualnie powszechnie w konkretnej dyscyplinie naukowej obowiązującą, tj. obecną w powszechnych leksykonach specjalistycznych (bo inaczej nie wiadomo o czym się mówi, ta mowa nie ma sensu i nic z niej nie wyniknie, jest szum informacyjny, "wieża Babel"). Więc jako definicję inteligencji przyjmuję słownikową (z psychologii) "zdolność do stosowania materiału werbalnego i symbolicznego - także modeli desygnatów obecnych w centralnym układzie nerwowym - w celu skutecznej analizy relacji istniejących pomiędzy elementami i ich zbiorami, tych materiałów/systemów". Toteż dla mnie wiedza to jest biblioteka czy zapis na HDD, a przetwarzanie tej wiedzy, w charakterze inteligencji, ma miejsce w aplikacjach czy algorytmach skutecznie zmierzających do określonego celu/wnioskowania z posiadanych danych. Przy czym odróżniam inteligencję od (samo)świadomości - system może być inteligentny nie posiadając świadomości o sobie i świecie (to całkiem inne kategorie). Z ostatnio wydanych w Polsce pozycji na ten temat, polecam: Antonio Damasio:
Jak umysł zyskał jaźń: konstruowanie świadomego mózgu (popularnonaukowa książka prof. neurobiologii, neurologii i psychologii z Portugalii). Co do współczesnych prób tworzenia SI, polecam książkę: Andrzej Buller:
Sztuczny mózg: to już nie fantazje (doktora inżyniera z PG, specjalizującego się w SI oraz tzw. sieciach neuronowych). [i w tym kontekście, coś takiego jak Inteligencja Emocjonalna to bzdura, "przygłupy" wymyśliły ją w celach uskutecznienia kompensacji, bowiem 1) w pierwszych publikacjach o IE taż IE nie ma w ogóle sprecyzowanej definicji a 2) jest ona zespołem scalonych ROŻNYCH cech, które już zostały odrębnie wyodrębnione w psychologii i odrębnie zdefiniowane (jak np. empatia) - zaś nauka nie może tworzyć bytów ponad konieczność (brzytwa Ockhama, zasada oszczędności).
Ad 2. Nie znam w oryginale pierwotnego opisu przez Turinga procedury dziś zwanej "testem Turinga", więc nie mogą zająć konkluzywnego stanowiska w tej sprawie (nie wiem co wg Turinga miało być celem jego testu).
Ad 3. Jako literaturoznawca pasjonujący się psychologią, inaczej postrzegam zwrot "sztuczny". Wg mnie jego stosowanie jest wynikiem próby dystansu ludzi od reszty przyrody, nacechowanej antropocentryzmem, który niesie za sobą zafałszowanie obrazu świata. Jest to próba wywyższenia jednego gatunku zwierząt ponad inne i próba przydania mu nadzwyczajnych właściwości, co jest nieobiektywne i ewidentnie stronnicze. Nie potrafię tego wyjaśnić dosadniej niż George Carlin (1937-2008), komik prześladowany przez decydentów z USA -
http://www.youtube.com/watch?v=-CaIqW1WfPI